Iskra ekstazy
Wszyscy znamy powiedzenie, że kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa. Obrazuje ono różnice, jakie nas dzielą. Ale na szczęście, gdzieś pośrodku, na Ziemi, znajduje się to, co nas łączy ― pożądanie. Rodzi się w różnych miejscach i sytuacjach, a finał ma zazwyczaj w sypialni.
Aby był to finał godny podium, możemy nieco nagiąć zasady. Wszystko jest dozwolone.
Wznieć pożar
Nie będziemy rozwodzić się nad złożonością sztuki miłości. Na ten temat napisane i powiedziane zostało wiele - wspominając choćby legendarną „Kamasutrę". Skupmy się na sposobach kreowania pożądanej atmosfery, czy raczej - atmosfery pożądania. Wystrój, muzyka, a w szczególności zapach i dotyk od wieków pozwalają wzniecić w nas iskrę, która doprowadzi do pożaru. Afrodyzjaki czynią nas szczególnie na tę iskrę podatnymi.
Wanilia, cynamon, goździki
Wanilia to tak naprawdę strąk orchidei, innego znanego afrodyzjaku, poddany pewnym przemianom. Pochodzi z tropików Ameryki Południowej. Aztekowie przyprawiali nią kakao. Nie bez przyczyny. Zawiera ona fitoferomony, bezzapachowe związki zwane „cząsteczkami miłości i radości". We wspomnianej Kamasutrze wanilia uważana jest za jeden z najsilniejszych afrodyzjaków. Równie wiekowym afrodyzjakiem jest cynamon. Najznakomitsze okazy pochodzą z gorących tropików, takich jak Seszele, Sri Lanka czy Madagaskar. Afrodyta, bogini miłości, stosowała go jako składnik swoich miłosnych dań. Znała się na rzeczy, gdyż cynamon poprawia krążenie krwi, za równo u kobiet jak i mężczyzn. Dzięki temu płomień pożądania zajmie nasze ciała znacznie szybciej. Kolejnym składnikiem, nadającym zapach świecy „Vanilla" są goździki. W Chinach znane od ponad 3 tysięcy lat, swoją popularność zawdzięczają korzenno-słodkiemu zapachowi, oraz pikantnemu smakowi. Dwie skrajności, które mocno się przyciągają.
Przyprawy korzenne, mandarynka, bergamotka
Oprócz wyżej opisanych wanilii, cynamonu i goździków, istnieje wiele przypraw korzennych. Chili, bazylia, gałka muszkatołowa, imbir, kardamon, pieprz czy szafran mają działania pobudzające. Pomagają ukrwić nasze ciała oraz rozpalić każdą ich cząstkę. To swoista mieszanka wybuchowa, która potrzebuje tylko iskry. Legenda o Don Juanie, niesamowitym libertyńskim kochanku głosi, że do każdej potrawy garściami dosypywał owych przypraw. Dzięki temu mógł uwieść każdą kobietę, i co równie ważne, zadowolić ją. Dla zrównoważenia siły i wyrazistości aromatów korzennych, świeca „Aphrodisiac" posiada domieszki mandarynki i bergamotki. Pierwszy afrodyzjak, mandarynka, poprawia i odświeża nastrój. Dzieje się tak dlatego, gdyż owoc ten rozluźnia napięcie w naszych mięśniach. Dzięki temu jesteśmy wrażliwsi na dotyk, co pozwala lepiej odczuwać każdą pieszczotę. Bergamotka, tak jak i mandarynka, jest cytrusem. Znalazła zastosowanie w aromaterapii, gdzie pozwala zrelaksować się i oczyścić umysł z wszelkich zmartwień. Pasuje tu idealnie - nie można odczuwać rozkoszy cielesnych, mając umysł zaprzątnięty innymi sprawami.
Orchidea i kwiat bzu
Pierwszy kwiat to kolejny znany od wieków afrodyzjak. Pojawia się już w „Księdze Rodzaju", gdzie napar z jego bulw i miodu został zastosowany jako jeden z pierwszych napojów miłosnych w historii. Podobnie, w starożytnej Grecji pito wywar z koziego mleka i kwiatów orchidei - słynny Satyrion. Nazwany został na cześć greckiego boga płodności, Satyra. Miał on na celu rozpalenie kochanków. W mężczyznach „na powrót budzi ognie miłości", u kobiet zaś „A jeśli kobietę tak się namaści - zbliżenie będzie bardzo intensywne." Ponadto, wielu panom kwiat orchidei nieodparcie kojarzy się ze strefą intymną kobiet, co odpowiednio stymuluje ich wyobraźnię. Aby zachować równowagę, do świecy „Orchid" dodano kwiat bzu. Dzięki zawartym w nim olejkom eterycznym i solom mineralnym poczujemy się odprężeni i zrelaksowani, tak aby skupić się na tym co ważne - sobie, naszym partnerze, oraz namiętności.
Love yourself!
Nie wystarczy znać wiele afrodyzjaków, trzeba umieć je „podać". Niektóre z tu opisanych można spożyć, inne wdychać czy też tylko oglądać. Jednak chcąc kompleksowo wykorzystać drzemiący w nich potencjał, musimy pobudzić wszystkie nasze zmysły. Idealnym sposobem na to jest masaż. Angażuje on dotyk, zapach i smak. Pozytywnie wpływa na atmosferę w naszej sypialni. Świece zapachowe do masażu FunFactory (www.funfactory.pl) pozwolą wzmocnić każde z tych odczuć. Delikatnie płonąc, spowiją otoczenie w lekką poświatę i roztoczą jeden z kuszących zapachów. Po pewnym czasie, gdy my i nasz płonący afrodyzjak będziemy odpowiednio rozgrzani, nastąpi czas na wzmocnienie zmysłu dotyku. Wosk zamieni się w olejek o temperaturze idealnej do rozprowadzenia na ciele naszego partnera. W tym momencie już tylko od nas zależy, co będzie dalej. Chociaż, czy aby na pewno? Niektórych pożarów nie da się ugasić. Trzeba je przeżyć.
Nadesłał:
katarzyna.mlynarczyk@smartpr.com.pl
|