Zanim coś zmienisz, pomyśl...
Zabiegi poprawiające urodę z roku na rok zyskują na popularności. Dlaczego..? Po części dlatego, że coraz częściej stać nas na to, a po części z powodu rosnącej presji społecznej na tzw. "okładkowy" wygląd i naszej małej odporności na te nieustanne naciski.
Wyobraź sobie, że razem z bliską osobą spędzasz ciepły letni dzień nad morzem. Po błękitnym niebie nad Wami przepływa kilka białych puchatych chmur.
Wskazując na jedną z nich, przyjaciel mówi: „Spójrz, ta chmura wygląda jak twarz pięknej kobiety/twarz przystojnego mężczyzny, widzisz ..? Ma duże oczy, mały nos, piękne duże usta /ma świetną żuchwę - jak Angelina Jolie/jak Brad Pitt - i jesteś do niej podoba/i jesteś do niego podobny, no widzisz to? !” Co odpowiadasz i jak się z tym czujesz? Czy porównujesz się do osób uznanych jako piękne? Czy akceptujesz siebie, czy wręcz przeciwnie - być może pragniesz zmian?
Z badań CBOS przeprowadzonych pod nazwą ”Aktualne problemy i wydarzenia” w lipcu br. wynika, że w ciągu ostatnich sześciu lat poprawiła się samoocena Polaków. 76% badanych deklarowało zadowolenie z własnego wyglądu i sylwetki, co czwarty badany wraz z deklarowaną satysfakcją, myśli zarazem o dokonaniu mniejszych lub większych korekt w swoim wyglądzie.
Wygląd jest jednym z ważniejszych czynników decydujących o zachowaniu się wobec drugiej osoby. Wpływa na przypisywanie ludziom określonych cech osobowości oraz przewidywania ich zachowań w przyszłości. Fantazje o cechach urodziwej i brzydkiej osoby pojawiające się w umyśle sprawiają, że nieświadomie modyfikujemy swoje zachowania tak, aby potwierdzić owo wyobrażenie. Staje się to jedną z przyczyn tzw. samospełniającego się proroctwa, np. osobom atrakcyjnym przypisuje się pozytywne cechy wewnętrzne, i tak podczas spotkania wobec tych osób bywamy milszymi, okazując im wyraźną sympatię. To z kolei sprawia, ze osoby te odpowiadają nam równie sympatycznym zachowaniem, potwierdzając zwrotnie nasze przekonanie o ich „naturalnych” cechach.
Istnieją cechy wyglądu stale związane z atrakcyjnością fizyczną. Powtarzają się one we wszystkich kulturach i pozostają niezmienne bez względu na epokę – to tzw. cechy uniwersalne. Ludzie z różnych kultur trafnie oceniają atrakcyjność przedstawicieli innych ras, jednak pewne cechy wyglądu związane są z atrakcyjnością jedynie w określonej kulturze lub w określonej epoce. Wzór męskiej atrakcyjności zmienia się wolniej w porównaniu do wzorca urody kobiecej. Na przykład: w latach 50, XX –wieku Marilyn Monroe uchodziła za szczególnie seksowną kobietę, tymczasem dzisiaj jej uda i wzrost dyskwalifikowałyby ją prawdopodobnie jako ideał kobiety - modelki! Już w czasach MM modelki zaczynały być szczupłe i wysokie – ponieważ to przemysł mody zamienił ciało zdrowej i pięknej kobiety na wychudzone i zmęczone ciało chudej modelki. Warto wiedzieć dlaczego tak się stało. Otóż zauważono, że podczas pokazu mody zachwyt i ciekawość przede wszystkim wzbudzały naturalne i piękne ciała modelek, a nie stroje, w które te były ubrane. Aby zmienić tę zależność - zmieniono ciała modelek!
Jednym z przejawów wpływu społecznego jest zmiana naszego zachowania, wyglądu, opinii lub uczuć wskutek tego, co robią, myślą lub czują i wyglądają inni ważni dla nas ludzie, czyli naśladownictwo. Każdy człowiek nosi w sobie pewien obraz własnego ciała oraz obraz ciała idealnego. Tę wizję rozwijamy przez całe życie, wzbogacamy osobistym doświadczeniem życiowym i informacjami płynącymi ze świata. Zwykle dążymy do wewnętrznej równowagi naszego obrazu i, mimo że jest więcej pozytywów niż negatywów, wszyscy jesteśmy podatni na szukanie i znajdowanie niedoskonałości.
W wielu krajach dochodzi do celowego deformowania ciała w taki sposób, aby pasowało do obowiązujących trendów – opalanie, piercingi, tatuaże, odsysanie tłuszczu, operacje plastyczne, wstrzykiwanie substancji porażających mięśnie, co prowadzi do czasowego ukrycia zmarszczek, itd.
Media oraz emitowane za ich pośrednictwem reklamy lansują modę na określony typ urody, który zwykle jest bardzo trudny do osiągnięcia i wymaga wielu zabiegów pielęgnacyjnych. Wciąż mówi się o nowych produktach pomagających, ulepszających, maskujących „nasze niedoskonałości”. Jesteśmy otoczeni porażającymi obrazami piękna, kiedy czytamy prasę, oglądamy TV, filmy, słuchamy programów. Szacuje się, że młode dziewczyny i kobiety narażone są na 400-600 takich „idealnych” zdjęć dziennie! Są tym samym narażone na poczucie braku bezpieczeństwa w odniesieniu do swoich ciał i ogólnie pojętego wyglądu fizycznego. Często wierzą, że muszą się fizycznie zmienić, by poczuć pewność siebie, odzyskać poczucie własnej wartości.
Dobrze jest jednak pamiętać, że wiele aspektów ciała nie może być zmienionych. Genetyka wskazuje że 25-70% ciała jest zależna od genów i tylko 4% kobiet ma genetycznie idealne ciało jakie prezentują media. Nie możemy zmienić wielu rzeczy, ale możemy zmienić nasze przekonania, które wpływają na sposób odczuwania siebie. Zmiana zaczyna się bowiem od szacunku do siebie, bardzo ważne są akceptacja i pozytywne nastawienie. Ważne, aby poczuć swoje emocje i uczucia, na których opiera się negatywny obraz ciała. Za każdym razem, kiedy kobieta patrzy na siebie w lustrze i myśli lub mówi: ”jestem obrzydliwa, za gruba, mam za duży nos…..” mówi raczej że coś jest z nią nie w porządku , że ma kłopoty z nazwaniem i odczuciem swoich emocji. Kiedy nie wiemy jak radzić sobie z uczuciami, zwracamy się do naszych ciał i obwiniamy je za taki stan rzeczy. Ale ”obrzydliwa czy gruba” to nie uczucie - to jego unikanie! Warto jest zatrzymać się i pomyśleć od czego odwracam uwagę, co jest moim prawdziwym kłopotem.
W zmienianiu swojego wyglądu nie ma nic złego, pod warunkiem że przeprowadza się go z ważnych powodów. Należy sobie jasno powiedzieć, że kosztowny zabieg związany ze zmianą wyglądu nie wyleczy problemów emocjonalnych, nie pozbawi nas niechęci do siebie, nie uratuje małżeństwa. Żaden zabieg nie zmieni naszych przekonań, nie uzdrowi myśli i emocji które są związane z rolą jaką naszym zdaniem uroda odgrywa w życiu. Decydując się na zabieg wprowadzający wyraźną, czasem radykalną zmianę, warto wpierw zyskać świadomość o jakiej tu mowa. Tylko wówczas będzie to decyzja w pełni dojrzała a sam proces trudności towarzyszących metamorfozie, np. ból jako pewien element rekonwalescencji, staną się łatwiejsze do przejścia.
Istnieją programy, konsultacje, sesje psychoedukacyjne pomagające zrozumieć, co kieruje postrzeganiem obrazu własnego ciała, poznaniem sposobów radzenia sobie ze smutkiem i lękiem, nauczenia się alternatywnych sposobów definiowania siebie, odbudowaniu poczucia własnej wartości i zmianie obrazu samych siebie, odnalezienia wewnętrznej radości życia, etc. Taki zrównoważony obraz obejmuje: ciało, umysł i duszę. Zawiera wszystko, co w nas pozytywne i zakłada równie pozytywne, zgodne z naszymi możliwościami zmiany.
Źródło: www.estemedia.pl
Wasze komentarze (4):
-
klara10 , 2009-12-10 22:31:11
O tak na pewno po trosze też powinien być psychologiem, bo czasem też i głupie pomysły musi odradzić,,,a z ciekawością wyczytałam też że jest tam także możliwość wyboru metod nieoperacyjnych jeśli sytuacje tego nie wymaga
-
renago , 2009-11-18 13:32:49
Mamy niewiele, ale zawsze, np przychodząc do kliniki dr. Sankowskiego pacjentki mają gwarancję indywidualnego podejścia, że zabieg będzie dobrany do potrzeb i możliwości – to lekarz zdecyduje, czy konieczna jest operacja.
-
klara10 , 2009-11-17 19:00:49
zgadzam się z tym że teraz jest coraz większa presja środowiska, ale też i coraz więcej możliwości, nawet nieoperacyjnych poprawienia wyglądu. Z drugiej strony mamy też doświadczonych lekarzy,,,
-
renago , 2009-11-16 14:34:51
I dlatego tak ważna jest konsultacja, rozmowa z chirurgiem plastycznym i holistyczne całościowe podejście do pacjenta.